Pandemia i związane z nią widmo kryzysu gospodarczego oraz praca zdalna spowodowały, że pracujemy więcej i w jeszcze większym stresie. I może to mieć poważne konsekwencje... Zachowanie równowagi między pracą a życiem osobistym to wyzwanie. Podpowiadamy jak z początkiem Nowego Roku, osiągnąć balans będący warunkiem zdrowia i szczęścia!
"Nowa rzeczywistość" sprawiła, że nasz dzień pracy się wydłużył. Pracując zdalnie, mamy poważny problem z rozdzieleniem obowiązków domowych i służbowych, trudniej jest nam także zakończyć dzień pracy po przepisowych ośmiu godzinach. Kiedy wykonywanie służbowych zadań łączymy z równoczesną opieką nad zwierzakiem czy rozwieszaniem prania, praca zaczyna nam zajmować więcej czasu. Granica między życiem domowym i zawodowym coraz bardziej się zaciera i w pewnym momencie możemy mieć wrażenie, że nieustannie "jesteśmy w pracy".
Pandemia spowodowała, że wielu z nas straciło poczucie bezpieczeństwa – zapowiadany kryzys gospodarczy i poważne straty finansowe niektórych branż sprawiają, że z lękiem myślimy o przyszłości, i bardziej niż wcześniej, boimy się utraty pracy. I... pracujemy więcej, żeby nie stracić etatu. Z badania Harvard Business School wynika, że podczas lockdownów pracowaliśmy średnio o 48 minut dłużej niż przed wybuchem pandemii. Co ciekawe, naukowcy z Uniwersytetu w Chicago oraz Uniwersytetu w Essex udowodnili, że – pomimo wydłużenia czasu pracy – nie staliśmy się wcale bardziej produktywni.
Pandemia zmieniła nasz sposób myślenia o pracy
Dla wielu z nas ostatnie dwa lata były także czasem poważnej refleksji. Profesor teksańskiego A&M University przeprowadził badania, z których wynika, że koronawirus uruchomił w nas potrzebę poszukiwania życiowej pasji oraz zmiany sposobu, w jaki spędzamy czas z rodziną i jak pracujemy. Za to amerykański magazyn "Time" dosadniej określił to postpandemiczne objawienie, publikując artykuł pod wiele mówiącym tytułem: "Dzięki pandemii odkryliśmy jak bardzo nienawidzimy naszej pracy".
Paradoksalnie pandemia sprawiła, że zachowanie zdrowej równowagi między życiem prywatnym a pracą dla wielu z nas stało się priorytetem. A wyniki różnych badań dowodzą, że dążenie do tej równowagi jest wskazane. Jak czytamy na stronie Forbes'a, dłuższe godziny pracy nie tylko nie wpływają pozytywnie na naszą produktywność, ale też sprawiają, że gorzej śpimy, jesteśmy bardziej narażeni na wypalenie zawodowe oraz mniej szczęśliwi w naszych związkach.
Jak w takim razie osiągnąć równowagę między życiem prywatnym a pracą, zwłaszcza zdalną? Jest na to kilka sposobów!
-
Praca w miejscu pracy
Nie oznacza to jednak, że – dla zachowania równowagi między życiem zawodowym i prywatnym – konieczne jest codzienne wychodzenie do biura. Pracując zdalnie lub prowadząc własny biznes nadal możemy być wydajni i skutecznie oddzielać obowiązki zawodowe od życia rodzinnego, realizować swoje zainteresowania lub po prostu odpoczywać nic nie robiąc. Domowe biuro lub przestrzeń przeznaczona do pracy ułatwią nam rozdzielanie tych dwóch "światów". Miejsce do pracy warto zorganizować sobie tak, żeby jak najbardziej sprzyjało koncentracji (porządek na biurku i w jego okolicach jest jak najbardziej wskazany) i było wygodne (jeśli pracujemy przy komputerze, warto zainwestować w dobrej jakości krzesło biurowe). Nawet jeśli nasze codzienne wyjście do pracy będzie się sprowadzało do przejścia dystansu dzielącego sypialnię i biurko ustawione w salonie, to łatwiej będzie nam się zmobilizować w przestrzeni, którą specjalnie przeznaczyliśmy na wykonywanie obowiązków zawodowych.
-
Interwałowy system pracy
W pracy łatwo się zatracić. Tymczasem nic nie działa tak stymulująco na kreatywność i odświeżająco na umysł, jak regularne przerwy. Podzielenie sobie pracy na części i przerywanie jej co 45 lub 90 minut ułatwia też koncentrację. Przerwy w pracy warto poświęcić na czynności totalnie z nią nie związane: pójść na szybki, 15-minutowy spacer z psem, podlać kwiaty w domu lub przygotować sobie pyszne cappuccino z doskonale spienionym mlekiem. Łatwiej będzie nam się też skoncentrować na pracy i nie rozciągać jej w czasie, jeśli ograniczymy do minimum wszystkie "rozpraszacze" i skoncentrujemy się na jednej czynności. Warto na przykład na czas pracy wyciszyć zawiadomienia wysyłane przez media społecznościowe lub wyznaczyć sobie stałe godziny sprawdzania służbowego maila oraz – w miarę możliwości – poinformować o nich współpracowników.
-
Porzucenie szkodliwego nałogu
Wychodzenie na "dymka" z palącymi koleżankami było dla wielu z nas stałym element dnia pracy. Podczas pracy z domu, zamiast wykorzystać tę okazję do rzucenia papierosów, palacze zamienili trawnik przed biurem – na trawnik przed klatką lub balkon. Niestety, palenie papierosów to nie tylko nałóg, ale też dla wielu pretekst, by choć na chwilę oderwać się od obowiązków zawodowych. Jak wspominaliśmy wyżej, przerwy w pracy są potrzebne. Warto jednak znaleźć sobie do nich inny pretekst. Bo szkodliwość papierosów jest nie tylko oczywista, ale też dobrze udokumentowana. W dymie papierosowym znajduje się 7 tys. związków chemicznych, w tym około 100 związków szkodliwych, z których niemal 70 stanowią związki rakotwórcze. Powstając podczas spalania papierosa, związki te dostają się do organizmu palacza wraz z substancjami smolistymi, czyli mieszaniną substancji toksycznych (np. smoły, tlenku węgla, cyjanowodoru). Wyglądem substancje smoliste przypominają brązową i kleistą "maź". Substancje smoliste i dym papierosowy to największy wróg zdrowia palaczy. Dlatego powinno się jak najszybciej zerwać z tym niebezpiecznym nałogiem, a przerwę w pracy poświęcać na szybki spacer z koleżanką do pobliskiego sklepu lub – jeśli pracujemy w domu – wzięcie kilku głębszych wdechów na balkonie (ale już bez "dymka"). A co z tymi palaczami, którzy mimo wkładanych wysiłków i wielu prób zerwania z papierosem – ponownie go odpalają? W takiej sytuacji można rozważyć zakup któregoś z tak zwanych produktów bezdymnych, czyli przebadanych i certyfikowanych podgrzewaczy tytoniu (przykładowo IQOS) lub e-papierosów. Tego typu wyroby często określa się przymiotnikiem "bezdymne", ponieważ nie dochodzi w nich do spalania tytoniu (te pierwsze podgrzewają wkłady tytoniowe, a te drugie płyn) – nie powstaje więc dym i substancje smoliste. Gdy z nich korzystamy, wydziela się praktycznie niewyczuwalny aerozol z nikotyną, dzięki czemu przestrzeń wokół, ale też skóra, włosy czy ubrania nie są przesiąknięte uciążliwym zapachem znanym palaczom papierosów. Oczywiście, żadne z tych urządzeń nie jest idealnym rozwiązaniem i nie są one całkowicie obojętne dla organizmu. Zdecydowanie najlepiej jest całkowicie rozstać się z tym nałogiem, a pretekstem do przerwy w pracy uczynić mniej szkodliwe czynności.
-
Koniec znaczy koniec
Często możemy mieć wrażenie, że nasza praca nigdy się nie kończy. Służbowe maile wysyłane późnym wieczorem, poranne telefony od przełożonych lub nasza własna potrzeba, żeby – dla spokoju ducha – zakończyć jakiś projekt, powodują, że nie tylko nie mamy czasu na życie poza pracą, ale też na odpoczynek niezbędny do jej dobrego wykonywania. Dlatego tak ważne jest, żeby każdy dzień pracy miał swój bezwzględny koniec, który przypieczętuje wyłączenie służbowego komputera i telefonu oraz – w miarę możliwości – uprzejme, ale stanowcze poinformowanie współpracowników i przełożonych o tym, że zgłaszaną przez nich sprawą zajmiemy się natychmiast... kolejnego dnia pracy.