Recenzje

Kolejność urodzenia kształtuje osobowość, twierdzą twórcy nowego hitu Netflixa. Oscarowy pewniak?

Kolejność urodzenia kształtuje osobowość, twierdzą twórcy nowego hitu Netflixa. Oscarowy pewniak?
Fot. Netflix

O kameralnym dramacie "Jego trzy córki" w reżyserii Azazela Jacobsa mówi się, że będzie jednym z kandydatów do Oscara. Film, który można obejrzeć na Netflixie, opowiada o relacji między siostrami w obliczu śmiertelnej choroby ojca i świetnie obrazuje powszechne wyobrażenie o tym, jak kolejność urodzenia kształtuje osobowość i pozycję dziecka w rodzinie.

Dramat Netflixa „Jego trzy córki” skupia się na historii Katie (Carrie Coon z „Pozostawionych”), Rachel (Natasha Lyonne, „Russian Doll” i „Baby Face”) i Christiny (Elizabeth Olsen m.in. świetny serial "Sorry for you loss" przy którym pracowała z Jacobsem), które spotykają się w mieszkaniu swojego umierającego ojca. Vincentowi (Jay O. Sanders) zostały dni, a może nawet godziny życia. Siostry starają się pogodzić z jego nieuchronnym odejściem, każda z nich w inny sposób. Rachel, która na co dzień mieszka z Vincentem i jest jego przybraną córką z drugiego małżeństwa, wydaje się unikać problemu i kryć za używkami. Najstarsza Katie wyszukuje sobie zadania , zaś jej uwaga jest głównie skupiona na uzyskaniu zakazu uporczywej terapii (DNR), aby jej ojciec mógł odejść z spokoju. Najmłodsza Christina, na co dzień mieszkająca na drugim wybrzeżu USA, spędza czas między pokojem ojca a ćwiczeniami jogi. Ekstremalna sytuacja zmusza je, aby ponownie przeanalizowały swoje relacje zarówno z sobą, jak i z ojcem.

Szybko można zauważyć, że ich postacie w dużej mierze budowane są na klasycznej koncepcji austriackiego psychologa Alfreda Adlera o wpływie kolejności urodzenia się zarówno na charakter, jak i relacje między rodzeństwem. Katie to typowa starsza siostra. Jest odpowiedzialna, ale także kontrolująca. Widać to w sposobie w jaki komunikuje się z nastoletnią córką, ale także w relacji z Rachel. Najstarsze rodzeństwo często ma pretensje o to, że młodsze pozbawia je zainteresowania rodziców ( w tym przypadku ojca, ponieważ matka wcześnie zmarła). I tak jest w przypadku Kate, która uważa że Rachel jest rozpieszczona i nie umie wywiązywać się z powierzonych zadań takich jak uzyskanie DNR. 

Sama jestem starszą siostrą i ta postać wydała mi się bardzo autentyczna - przyznała Carrie Coon w wywiadzie dla "Radio Times". 

O środkowych dzieciach mówi się, że są urodzonymi dyplomatami, elastycznymi i zmuszonymi lawirować między starszym a młodszym rodzeństwem. Na pozór nie widać tego w przypadku Rachel, którą gra znana z chropowatego głosu i ról bardzo bezpośrednich postaci Natasha Lyonne. Rachel mieszka z ojcem, czy właściwie ojczymem, którego od zawsze traktuje jak ojca. Podczas gdy pozostałe siostry pomagały jedynie sporadycznie w czasie choroby Vincenta, Rachel była przy nim przez cały okres walki z rakiem. Jednak gdy pojawiają się siostry, schodzi na dalszy plan. Pozwala się również traktować jak ktoś obcy w mieszkaniu, w którym mieszka i które odziedziczy. Jej ustępliwość i brak stawiania wyraźnych granic wypomina jej chłopak, Benjyi  (Jovan Adepo). Jednocześnie, zgodnie z syndromem środkowego dziecka, Rachel wydaje się stać w pewnej opozycji do swoich sióstr – nie wpisuje się w schemat dojrzałego dorosłego. Utrzymuje się z obstawiania zakładów, mieszka z ojcem i ma najmniej sformalizowane życie osobiste.

Najmłodsza Chrisitina, zgodnie z wizerunkiem rozpieszczonego beniaminka, jest w oczach sióstr osobą bez zmartwień. Rachel i Katie uważają, że życie Christiny, osoby ewidentnie zamożnej i z udaną rodziną, jest bezproblemowe. Najmłodsze dzieci często są buntownikami i rzeczywiście Chrisitina musi się tłumaczyć, czemu w młodości uwielbiała hippisowskie zespoły oraz bronić swojego, w warunkach nowojorskich alternatywnego, stylu życia opartego na jodze i medytacji. Dodatkowo, najstarsze i najmłodsze rodzeństwo jest często z sobą najmocniej związane z uwagi na brak bezpośredniej rywalizacji. Bliską relację Christiny i Katie podkreśla chociażbym ich własny wymyślony język (reżyser wymyślił ją w oparciu o tzw. świńską łacinę, czyli grę językową znaną też jako Igpay Atinlay). 

Najciekawszy moment w filmie nadchodzi, kiedy każda z kobiet wychodzi z przypisanej sobie roli i otwiera się na doświadczenie swoich sióstr. Otwartość emocjonalna oraz prawdziwe wsłuchanie się w historię pozostałych pozwala mieć nadzieję na zmianę ich relacji w przyszłości. Współcześnie psychologie nie są zgodni co do tego jak duży jest wpływ kolejności urodzin na charakter. Jednak wielu podkreśla, że zależność wynikająca z chronologii narodzin widać przede wszystkim w relacjach rodzinnych, zaś zmiana dynamiki w rodzinie (taka jak śmierć ojca), zmienia tę zależność. 

Wierzę, że po mojej śmierci zdołacie poprawić relacje między waszą trójką. Moje odejście jeszcze bardziej Was połączy. Wiem to - mówi na koniec Vincent. 

A końcowy montaż do dziecięcej piosenki o pięciu małych kaczuszkach utwierdza widzów w tym przekonaniu. 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również