Portret

Katarzyna Niewiadoma sukces w Tour de France zawdzięcza mężczyznom? Zwyciężczyni wyścigu nie ma wątpliwości

Katarzyna Niewiadoma sukces w Tour de France zawdzięcza mężczyznom? Zwyciężczyni wyścigu nie ma wątpliwości
Katarzyna Niewiadoma wygrała Tour de France
Fot. mat. pras. Skoda

Po obłędnym finale Tour de France i zwycięstwie Polki Katarzyny Niewiadomej, nazwano ją "Mistrzynią ludu". Kolarka jest gwiazdą zawodów, ale uwagę przyciągnął także jej mąż, Taylor Phinney, który dopingował ją na ostatnim odcinku biegnąc obok trasy przejazdu. Mężczyźni mają wielki wpływ na jej pasję. Do kolarstwa zachęcił Katarzynę tata.

Ten wyścig na długo zapamiętają fani kolarstwa szosowego. O zwycięstwie zadecydowała minimalna przewaga Polki - 4 sekundy, które Katarzyna Niewiadoma wywalczyła na ostatnim podjeździe wyścigu, Alpe d'Huez. Walczyła do ostatnich chwil, co pięknie podsumował Tom Danielson, amerykański kolarz, który musiał wycofać się z peletonu z powodu ciężkiej choroby: "Jeśli nie byłeś jej fanem do dziś, teraz już będziesz. Niesamowity upór i klasa, dowodzące, że nic się nie kończy, dopóki sam o tym nie zdecydujesz", skomentował sportowiec. 

Miłość życia

Największym wsparciem dla Kasi był jej mąż. Były kolarz na trasie tegorocznego wyścigu malował motywujące hasła specjalnie dla żony, np. "Kasia Queen", czyli "Królowa Kasia". "Uwielbiam malować drogi i patrzeć, jak policja przejeżdża obok, nie przejmując się tym w najmniejszym stopniu. Tylko na Le Tour" — skomentował swoje działania na Instagramie. Para poznała się podczas zawodów w Katarze, a  wiosną br. Kasia i Taylor obchodzili siódmą rocznicę związku.

W tym roku wzięli ślub, który Katarzyna tak skomentowała na swoich mediach społecznościowych: "Oto miłość mojego życia. Mam najbardziej troskliwą, hojną, bezinteresowną, kochającą osobę u boku, która jest nie tylko moim narzeczonym, ale także najlepszym przyjacielem, psychologiem, świetnym słuchaczem, planistą tras przygodowych, dostawcą doświadczeń, prywatnym DJ-em i komikiem stand-upowym, a także wielkim miłośnikiem kiełbasy z Orlenu. Życie jest tak jasne i radosne tylko dzięki tobie" – pisała - już jako Katarzyna Niewiadoma Phinney. Ale maż nie jest jedynym mężczyzną, który miał wpływ na jej sukcesy.

Skąd ta pasja?

A artykule Anny Rączkowskiej, w magazynie Twój Styl, czytamy: "Kolarstwo zawdzięcza tacie. Było jego pasją. Wciągnął w nią jej brata. Po cichu mu zazdrościła, ale gdy chciała dołączyć, słyszała, że jest za mała, by wyjechać na szosę. Miała rower górski, ale... to nie to samo. Szukała innych zajęć – śpiewała w chórze, biegała. Pewnego dnia tata przyniósł do domu małą kolarkę i zabrał ją na rajd: „To była miłość od pierwszej jazdy” – mówi. Rower daje niezależność. W każdym sensie.

Mieszkała w małej miejscowości. Poważnie zakochała się w kolarstwie po mistrzostwach Europy we Włoszech. „W Polsce nie było wielu wyścigów dla kobiet, rywalizowałyśmy na niższym poziomie. Nawet wyglądem odstawałyśmy od dziewczyn z zagranicznych drużyn – każda miała inny rower, strój. Na tamtych mistrzostwach obudziła się moja ambicja. Poczułam, że chcę być lepsza. To dało motywację do treningu. Zamarzyłam, by jeździć w profesjonalnej drużynie, mieć superstrój i rower”. I dodaje, że sport wiązał się z poważnymi decyzjami: "„Gdy zaczęłam przygodę z kolarstwem, zrezygnowałam z imprez. Nie było mowy o zarywaniu nocy, życiem rządziły treningi i zawody. W sporcie na wysokim poziomie znaczenie ma każdy drobiazg – co zjadłaś, o której poszłaś spać, czy się zregenerowałaś. Gdy znajomi przechodzili okres buntu, mnie kolarstwo trzymało w ryzach. Pewnie dlatego rodzice mi ufali. Pomogło to, że przykładałam się do angielskiego. Uznali, że poradzę sobie za granicą. Wierzyli we mnie, więc i ja się nie bałam”, tłumaczy w wywiadzie udzielonym Annie Rączkowskiej. 

Wielkie zwycięstwo

Ten sezon był dla Kasi fantastyczny. W Tour de France wystartowało ponad 150 zawodniczek z 22 ekip. Pokonały 950-kilometrową trasą przez Holandię, Belgię i Francję. Wyścig rozpoczął się 12 sierpnia w Rotterdamie w Holandii i zakończył 18 sierpnia na Alpe d'Huez. Polską zawodniczkę wspierała w tym niesamowitym wyścigu marka Škoda, która razem z Katarzyną przygotowała... kolarski miniserial. Kasia Niewiadoma opowiadał w nim o ciekawych zagadnieniach ze świata kolarstwa swoim insiderskim okiem, co szczególnie po jej oszałamiającym zwycięstwie będzie świetną lekcją zarówno dla doświadczonych miłośników kolarstwa, jak i dla osób dopiero odkrywających tę fascynującą dyscyplinę. Można go obejrzeć na mediach społecznościowych marki.

W wywiadzie dla magazynu Twój Styl Katarzyna powiedziała coś jeszcze. Coś niezwykłego: "W czasie wyścigu podjeżdżanie jest ostatnią rzeczą, jaką chcę robić. Ale gdy jestem już na szczycie, pokonałam ból i słabości, pojawia się uczucie satysfakcji tak cudowne, że mogłabym podjechać pod górę kolejny raz. A zjeżdżając, doświadczasz ekstazy. Czujesz się wolna, niezależna i nikt ci tego szczęścia nie zabierze. Poczucie wolności, jaką daje jazda przed siebie, jest najlepszą terapią. Jeśli czuję się smutna, rozdrażniona czy wkurzona, wsiadam na rower i… wszystko, co złe, rozpływa się po drodze. Samo ściganie się też jest niesamowite. Te emocje działają jak narkotyk. Chcesz ich wciąż więcej i więcej".

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również