Chociaż korzenie tego ruchu sięgają lat 60. XX wieku, to dopiero w 1996 roku nadano mu oficjalną nawę: body positivity. Dzięki idei akceptacji własnego ciała w jego naturalnej formie wiele kobiet wyzwoliło się z przymusu dążenia do niedoścignionego ideału piękna na rzecz jeszcze wspanialszej wartości – kochania samej siebie.
Masz nadprogramowe kilogramy? Uważasz, że twoja skóra nie jest wystarczająco jędrna? Po ciąży tu i ówdzie zostały rozstępy? Nie każdy musi być idealny. #loveyourbody! Poznaj pięć złotych zasad ruchu ciałopozytywności.
-
Nie walcz z niemożliwym
Ciężko trenujesz, aby wysmuklić uda, ale bez skutku? A może przeszkadzają ci zbyt duże biodra i pomimo intensywnych ćwiczeń jakoś się nie zmniejszają? Najwidoczniej taką stworzyła cię natura, a z nią nie ma sensu walczyć. Każde ciało ma wartość graniczną, poniżej której utrata wagi nie jest możliwa. Widocznie w twoim wypadku ta granica obejmuje kilka kilogramów więcej niżbyś chciała. Jeśli więc ćwiczeniami czy zdrową dietą nie jesteś w stanie pozbyć się niedoskonałości, pogódź się z nimi. Ty po prostu taka jesteś.
-
Zaakceptuj to, co naturalne
Ruch body positivity to nie jest idea stworzona wyłącznie z myślą o kobietach o nieco większych rozmiarach. Jeśli uważasz, że masz za małe piersi albo zbyt bujne owłosienie, kompletnie się tym nie przejmuj. Większość rzeczy, które uznajesz za mankament, jest tak naprawdę stereotypem narzuconym przez media, któremu nie warto ulegać. Bo kto zdecydował, że duże piersi, płaski brzuch czy pełne usta są jedynym kanonem piękna, a kształty niewpisujące się w ten schemat należy piętnować?
-
Nie zazdrość innym
W filozofii body positivity chodzi nie tylko o to, by kobiety akceptowały niedoskonałości swojego ciała i wyglądu. To również aprobata dla kogoś, kto jest szczupły, ma doskonałe wcięcie w talii i długie nogi o idealnie gładkiej skórze. Być może zauważyłaś trend krytykowania osób atrakcyjnych na rzecz tych, które nie do końca wpasowują się w obowiązujące kanony piękna. Tymczasem nie tędy droga. Chodzi o to, aby czuć się dobrze we własnym ciele, nie doprowadzając do tego, aby ktoś inny w swoim czuł się źle.
-
Nie osiadaj na laurach
Wprawdzie body positivity oznacza akceptację niedoskonałości, ale to nie znaczy, że możemy przestać o siebie dbać. Aktywność fizyczna i zbilansowana dieta są korzystne nie tylko dla ciała, ale i dla ducha. Chodzi o to, by powodem działań nie była niechęć do własnego ciała, lecz jego akceptacja i troska o nie. Nie patrz na social media, nie sugeruj się okładkami magazynów. Spójrz w lustro i pamiętaj, że twoje ciało, jakiekolwiek jest, każdego dnia pomaga ci na wiele sposobów, więc powinnaś je kochać takim, jakie jest.
-
Myśl pozytywnie
Akceptację własnego ciała trzeba zacząć od psychiki. To ona odpowiada za to, jak widzimy się w lustrze, uwypuklając wady i odsuwając na dalszy plan zalety. To przez nią niekiedy widzimy się w najgorszym świetle. Dlatego akceptację siebie zacznij od zmiany myślenia. Masz wokół siebie grono znajomych, kochającą rodzinę – pielęgnuj te relacje. Skup się na rozwijaniu własnych pasji i zainteresowań. To wszystko sprawi, że staniesz się bardziej radosna i będziesz się częściej uśmiechać, a wtedy na swoje ciało spojrzysz o wiele mniej krytycznie.